Wydanie: PRESS 01-02/2019
Nie wypuścić z sieci
Kryzys, który wybuchł w internecie, a nie został opisany przez tradycyjne media, trzeba szybko wyciszyć – bo jak temat przejmą dziennikarze, nadadzą mu rangę.
Przejeżdżający we wrześniową niedzielę ub.r. ulicą Świętokrzyską w Warszawie z zaciekawieniem spoglądali na grupkę ok. stu osób demonstrujących pod siedzibą przedstawicielstwa Parlamentu Europejskiego. Z hasłami typu „stop cenzurze internetu” protestowali przeciwko przyjęciu przez Parlament Europejski dyrektywy dotyczącej praw autorskich w internecie – w Polsce nazywanej ACTA2.
Lecz w porównaniu z kilkutysięcznymi demonstracjami, które wyszły na ulice polskich miast w 2012 roku – gdy temat wprowadzenia regulacji ACTA przez kilka tygodni nie schodził z czołówek mediów – ta wrześniowa pikieta nie robiła wrażenia, informacja o niej pojawiła się w niektórych serwisach, po czym temat umarł.
To znaczy: umarł w największych mediach. Pod filmikami na YouTube dotyczącymi ACTA2 już na przełomie czerwca i lipca ub.r. było po kilkadziesiąt tysięcy komentarzy, a w połowie września, po kolejnym głosowaniu w Parlamencie Europejskim, aktywność internautów przeniosła się dodatkowo na Facebooka i Twittera. Jak wynika z analizy serwisu Polityka w Sieci, 30 czerwca, czyli w dniu protestów w kilku dużych miastach Polski, w sieci pojawiło się ponad 50 tys. wzmianek o ACTA2. Podobnie było 14 września (kolejne głosowanie PE), gdy poziom publikacji w sieci znowu zbliżył się do 50 tys. Tego dnia temat miał najwyższy potencjalny zasięg w sieci – ok. 12 mln internautów.
Sęk w tym, że największe tradycyjne media tematu protestów przeciwko ACTA2 nie podjęły, ograniczając się do czystych informacji. Szerzej informowały o tym jedynie prawicowe media.
Zdaniem Michała Fedorowicza, założyciela agencji Apostołowie Opinii, pokazuje to, że jeśli tradycyjne media nie podejmują tematu, nawet szeroki zasięg w sieci nie pomaga, żeby przebił się on do opinii publicznej. To dziennikarze prasy, radia i telewizji wciąż częściej decydują o tym, co jest ważne dla opinii publicznej.
Paweł Pązik
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter